FelietonyFelietony Adama Czejgisa - Przy sobocie - Rówieśnicy moi

Felietony Adama Czejgisa - Przy sobocie - Rówieśnicy moi

Moi rówieśnicy straszni 65 plus. Żarliwi katolicy, obrońcy wiary pod hasłem - przeklnij bliźniego swego. Obrońcy życia poczętego, za każdą cenę, nawet za cenę innych śmierci.

Przy sobocie
Przy sobocie
Źródło zdjęć: © Panorama Płock | Panorama Płock

Wy dzisiaj, gdy już nie ma komuny, to święci antykomuniści wojujący o polskość tego, co już polskie, o wolność dla wolnych. A przede wszystkim to wojujący o bezkarność dla złodziei i innych szubrawców, bo swoi, bo jeszcze mogą się przydać.

Pamiętam wielu z Was z czasów, kiedy walka o wolność groziła utratą pracy, więzieniem, a nawet śmiercią. Pamiętam skandowane przez Was hasła: Gierek! Gierek! Po-mo-że-my!

Pamiętam, jak uprzejmie donosiliście na milicję, do lokalnego sekretarza na kolegę, sąsiada, kierownika... Tylko po to, żeby dostać przydział kilku worków cementu albo talon na malucha.

A jedynym sprzeciwem wobec władzy była kradzież z zakładu pracy paczki gwoździ lub rolki papieru toaletowego. A szczytem odwagi - pędzenie bimbru dla siebie i naczelnika.

To wy, mali straszni człowieczkowie, wykarmiliście swoimi urojeniami całe hordy młodych współczesnych wampirów - faszyzujących Kato-Polaków i narodowców spod znaku ONR czy Konfederacji, ale też dużej części młodzieżówki PiS-u i innych.

I to oni, ci młodzi Wasi uczniowie, jeśli kiedyś jakimś cudem wygrają wybory. A zbraknie im do bicia uchodźców, mniejszości homoseksualnych i każdych innych, czy też dyżurnych liberałów, wtedy zwrócą się przeciwko Wam, swoim nauczycielom. I zrolują Was równo z porośniętą krzyżami i pomnikami Ojczyzną od morza do morza niezłomną, ale biedną, zacofaną i samotną.

I Wy rówieśnicy moi 65+. Ci, co całe życie ciężko pracowaliście, także fizycznie. Ci, którym tak mało czasu pozostawało na kulturę, sport, odpoczynek... Przyglądam się Wam codziennie na ulicach, w sklepach, w przychodniach... Jak w niemodnych szarych ubraniach, na niemodnych zmęczonych obliczach nosicie historię. Jak pocięty zmarszczkami sztandar – nosicie na twarzach opowieść o Polsce. Historię życia swojego, rodzin, przyjaciół, wrogów, miast, wiosek - Ojczyzny.

Przyglądam się Wam i myślę sobie. Dlaczego tak mało w Was dnia dzisiejszego, dlaczego jeszcze mniej przyszłości? W znakomitej większości pozostaliście gdzieś w końcu XX wieku, w rozkroku między Gierkiem i Wałęsą.

Proszę Was, nie wmawiajcie sami sobie i nie pozwólcie nikomu wmówić Wam, że jesteśmy za starzy, za słabi na życie, na szczęście.

Nie lejcie łez, że przeróżni bogoojczyźniani magicy mają Was za wrogów, za zdrajców. To już było i minęło, i teraz też minie. Nic bardziej sprawiedliwie niż historia nie osądzi, kto jest kto tak naprawdę.

Wyrzućcie stare szare garnitury i garsonki, w których wyglądacie tak, jakbyście już w trumny się kładli. Załóżcie coś wesołego i idźcie z dziećmi i z wnukami na spacer. Popatrzcie choć przez chwilę na świat poprzez ich młode oczy. Aż Wasze siwe pogniecione życie rozświetli jasny i ciepły powiew wiosny.

Bo jest wśród Was wielu, bardzo wielu silnych, mądrych, dobrych i pięknych starszych ludzi. Takich, co mimo cierpień, niedostatku, mimo szybko zbliżającej się ostateczności, z uśmiechem pośród zmarszczek pracują i walczą o lepsze dziś i lepsze jutro.

Kłaniam się Wam bardzo nisko!

Adam Czejgis.

Wybrane dla Ciebie